Za błędy przepraszam ale Beta nie spr, gdyż nie dałam jej tego ! ;)
Aha, przepraszam za tło ale kopiowałam z Worda i nie mogę go zmienić ;( Wybaczcie !!! Próbowałam różnych rzeczy i kolorów ale było tylko gorzej...
***
Zapisałam to na śniegu daleko stąd
Parę oczywistych ważnych słów
Tak naprawdę to ty nigdy nie kochałeś mnie
Już nie czytasz moich listów
Parę oczywistych ważnych słów
Tak naprawdę to ty nigdy nie kochałeś mnie
Już nie czytasz moich listów
Zimowy wieczór. Święta. Czas, który spędzamy w wesołej rodzinnej atmosferze. Cieszymy się z każdej chwili z kochającymi nas osobami. Sprawiamy iż na naszych twarzach gości ten niepowtarzalny uśmiech. Każdy chciał by spędzać takie święta. No właśnie każdy. Pewna szatynka siedziała samotnie w pustym, cichym domu i spoglądała ze smutkiem w oczach na kominek. Jarzące się drewno odbijało blask w jej oczach. Oczach spowitych smutkiem i samotnością. Nie tak wyobrażała sobie swoje dorosłe życie. Owszem nie musiało tak być. Lecz ona wybrała ta najmniej bolesna opcje. Wiedziała, że jej przyjaciele spędzają wspólnie święta. Ciesząc się ze swojego towarzystwa. Ona czuła by się tam zbędna. Z reszta już od dawna tak było. Starała się tego nie okazywać. Niestety patrzenie na szczęśliwych małżonków i ich pociechy sprawiało, że ogarnął wielki smutek. Teraz gdy tak siedziała z kubkiem gorącej czekolady w ten mroźny wieczór wspomnienia powracały z wielkim impetem. Cały rok stara się nie wspominać. Niestety każde bożenarodzeniowe przywołuje te bolesne urywki z przeszłości. Wtedy tak cudowne, dziś tak kujące w serce.
Trochę wspomnień tamtych dni
Biała zima ja i ty
Biała zima ja i ty
Spojrzała za okno. Tamten wieczór był taki podobny do tego dzisiejszego. Miliony gwiazd na bezchmurnym niebie migoczące w tylko sobie znanym rytmie. Lampki oświetlające domy sąsiadów i płatki śniegu, które uderzały bezszelestnie o szybę. Przymknęła oczy i zaczęła wsłuchiwać się w wiatr wiejący na dworze. Był taki spokojny. Taki jak wtedy – przebiegło przez myśl szatynce. Otworzyła oczy a ich wyraz był przygnębiający. Ktoś kto patrzył by na nią z ukrycia nie potrafił by zrozumieć jak taka ładna, młoda kobieta ma tyle żalu i goryczy w sobie. Jednak ona doskonale zdawała sobie sprawę co jest powodem jej przygnębienia. Powolnym krokiem ruszyła w stronę komody. Z filiżanki stojące na szafce wyjęła mały, zloty kluczyk. Przyjrzała mu się uważnie. Tak jakby wahała się czy aby na pewno ma zamiar go użyć. Po chwili namysły włożyła go do zamka w szufladzie. Cichy zgrzyt zamka i skrzypniecie otwieranej, zapewne od dawna nie używanej szuflady. Spojrzała w jej wnętrze. Niby nic nieznaczące rzeczy. Jakieś listy, pudełko na biżuterie i kilka zdjęć. Dla każdego nic nieznaczące szpargały. Dla niej część jej życia. Dawnego życia. Powoli wyjęła wszystko i ułożyła na dywaniku przed kominkiem. Sama także usiadła na podłodze i zaczęła oglądać pamiątki. Niepozornie wyglądające pudełeczko, a jak ważne dla niej. Otworzyła wieczko. Coś złotego błysnęło w świetle ognia. Delikatnymi dłońmi wyjęła złoty wisiorek. Spojrzała na zawieszkę. Złoty smok, a na tyle wygrawerowane malutkie ”M”. W tym momencie po jej bladym policzku popłynęła samotna łza. Jakże nic nieznacząca dla niektórych. Przejechała po literce palcami. Tak jakby chciała w ten sposób coś zatrzymać, coś co już odeszło. Kolejna łza, ciche westchnienie kobiety. Odłożyła wisiorek na miejsce. Teraz jej wzrok padł na zdjęcia. Niepewnie sięgnęła po te kilka starych fotografii. Serce zabolało, ucisk jaki poczuła na widok sceny ze zdjęcia sprawił iż miała ochotę schować to wszystko z powrotem. Lecz jakaś siła kazała jej się uporać z tym wszystkim. Na zdjęciu oni.
”Widzi jego widzi siebie jak tamtego dnia przypomina sobie gwiazdy, co spadają one chyba jednak życzeń nie spełniają.” **- zanuciła kobieta. Sama nie wiedziała dlaczego. Tak po prostu pasowała jej ta piosenka. Stali oboje w zimowy wieczór przed domem obserwując gwiazdy. Jakie było jej życzenie? Ona sama już chyba nawet nie pamieta. Wspomnienie uderzyło w nią jednak znienacka.
”Widzi jego widzi siebie jak tamtego dnia przypomina sobie gwiazdy, co spadają one chyba jednak życzeń nie spełniają.” **- zanuciła kobieta. Sama nie wiedziała dlaczego. Tak po prostu pasowała jej ta piosenka. Stali oboje w zimowy wieczór przed domem obserwując gwiazdy. Jakie było jej życzenie? Ona sama już chyba nawet nie pamieta. Wspomnienie uderzyło w nią jednak znienacka.
Kiedyś były spacery i pocałunki
Dziś to wszystko już tylko wspomnienia
Grzane wino pod choinką podarunki
Czy będzie jeszcze kiedyś taka zima
Dziś to wszystko już tylko wspomnienia
Grzane wino pod choinką podarunki
Czy będzie jeszcze kiedyś taka zima
Cudowny wieczór, który spędzić mieli razem. Uzgodnili to już jakiś czas temu. Tak bardzo chciała spędzić z nim te święta w zaciszu domowym. Bez żadnych hucznych kolacji, bez niepotrzebnych tłumów. Tylko On i Ona. Oni. Zgodził się. Wtedy było idealnie. Gdy dotarli do malej chatki w górach, którą wynajął specjalnie na te kilka dni nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Patrzyła na niego takim ufnym wzrokiem. Wzrokiem pełnym miłości. On również okazywał swoje szczęście. Był z nią, kochał. Gdy weszli do domku jej oczom ukazał się piękny, maleńki salonik. Biały puchowy dywanik przy kominku. Ślniąca komoda z lustrem, kanapa w białym kolorze i ciemne drewniane siany. Spojrzała na niego. Teraz w jej oczach można było dostrzec łzy. Łzy szczęścia. Bez namysłu zarzucila mu ręce na kark i wyszeptała.
- Tu jest wspaniale. Kocham Cie wiesz o tym? – zapytała choć i tak dobrze znała odpowiedz. On tylko się uśmiechnął i pocałował namiętnie. Później usiedli na miękkim dywanie przy kominku a On nalał im wina. Atmosfera była taka romantyczna. Nigdy by go o to nie podejrzewała. Spojrzała w jego stalowo-błękitne oczy. Wyrażały tyle miłości i czułości. Wtedy było jej tak dobrze. Cały wieczór minął im w spokoju, a noc na błogich uniesieniach i pożądaniu. Gdy nastał ranek otworzyła swoje piękne oczy. Obrazek jaki ujrzała sprawił iż czuła się najbardziej kochaną kobietą pod słońcem. Jej ukochany właśnie wszedł do pokoju niosąc tace ze śniadaniem i aromatyczną kawą. Usiadł przy niej składając na jej ustach namiętny pocałunek po czym wręczył białą różę. Przez myśli kobiety przemknęło wtedy skąd on o tej porze roku i to w dodatku w górach wziął różę? Uśmiechnęła się czule i zaciągnęła zapachem kawy. On doskonale wiedział czego potrzebowała zaraz po przebudzeniu.
- Jak się spało kochanie? – zapytał jak zawsze z tym swoim cynicznym uśmieszkiem. Jak ona ten uśmiech uwielbiała. To właśnie dzięki niemu tak naprawdę zwróciła na niego uwagę. I na te piękne oczy.
- Wspaniale. Mogła bym tak zasypiać i budzić się codziennie. – jej uśmiech mógł by olśnić każdego. Lecz ten uśmiech był zarezerwowany tylko dla tego aroganckiego blondyna.
- Zjedz śniadanie, przyszykuj się i przyjdź do salonu. Mam dla ciebie niespodziankę kotku – mówiąc to musnął ustami je policzek i wyszedł. Zaciekawiona szatynka szybko wyskoczyła z łóżka i udała się do łazienki. Po ciepłym prysznicu ubrała na siebie czarne spodnie, kozaczki i zielony sweterek. Umalowała się delikatnie i wyszła. Przed jej oczami ukazał się pięknie przystrojony świątecznymi ozdobami salon. Nie mogła uwierzyć, ze ten dumny i niegdyś bezduszny mężczyzna ma w sobie tyle romantyka. Podeszła do niego i się przytuliła. On odsuną ja lekko od siebie i wyciągną różdżkę. Machnął nią kilka razy a przed domem coś błysnęło. Popatrzyła na niego zdziwiona. On jak zawsze milczał. Podał je płaszcz, sam również nałożył na siebie swój. Wyszli przed dom. Po raz kolejny tego ranka kobieta czuła ogromne szczęście. Patrzyła na śliczne czarne sanie zaprzężone w dwa białe konie. Powoli skierowali się w ich stronę. Weszli na sanie i pomknęli w głąb lasu.
Ta spędzili cały dzień.
- Tu jest wspaniale. Kocham Cie wiesz o tym? – zapytała choć i tak dobrze znała odpowiedz. On tylko się uśmiechnął i pocałował namiętnie. Później usiedli na miękkim dywanie przy kominku a On nalał im wina. Atmosfera była taka romantyczna. Nigdy by go o to nie podejrzewała. Spojrzała w jego stalowo-błękitne oczy. Wyrażały tyle miłości i czułości. Wtedy było jej tak dobrze. Cały wieczór minął im w spokoju, a noc na błogich uniesieniach i pożądaniu. Gdy nastał ranek otworzyła swoje piękne oczy. Obrazek jaki ujrzała sprawił iż czuła się najbardziej kochaną kobietą pod słońcem. Jej ukochany właśnie wszedł do pokoju niosąc tace ze śniadaniem i aromatyczną kawą. Usiadł przy niej składając na jej ustach namiętny pocałunek po czym wręczył białą różę. Przez myśli kobiety przemknęło wtedy skąd on o tej porze roku i to w dodatku w górach wziął różę? Uśmiechnęła się czule i zaciągnęła zapachem kawy. On doskonale wiedział czego potrzebowała zaraz po przebudzeniu.
- Jak się spało kochanie? – zapytał jak zawsze z tym swoim cynicznym uśmieszkiem. Jak ona ten uśmiech uwielbiała. To właśnie dzięki niemu tak naprawdę zwróciła na niego uwagę. I na te piękne oczy.
- Wspaniale. Mogła bym tak zasypiać i budzić się codziennie. – jej uśmiech mógł by olśnić każdego. Lecz ten uśmiech był zarezerwowany tylko dla tego aroganckiego blondyna.
- Zjedz śniadanie, przyszykuj się i przyjdź do salonu. Mam dla ciebie niespodziankę kotku – mówiąc to musnął ustami je policzek i wyszedł. Zaciekawiona szatynka szybko wyskoczyła z łóżka i udała się do łazienki. Po ciepłym prysznicu ubrała na siebie czarne spodnie, kozaczki i zielony sweterek. Umalowała się delikatnie i wyszła. Przed jej oczami ukazał się pięknie przystrojony świątecznymi ozdobami salon. Nie mogła uwierzyć, ze ten dumny i niegdyś bezduszny mężczyzna ma w sobie tyle romantyka. Podeszła do niego i się przytuliła. On odsuną ja lekko od siebie i wyciągną różdżkę. Machnął nią kilka razy a przed domem coś błysnęło. Popatrzyła na niego zdziwiona. On jak zawsze milczał. Podał je płaszcz, sam również nałożył na siebie swój. Wyszli przed dom. Po raz kolejny tego ranka kobieta czuła ogromne szczęście. Patrzyła na śliczne czarne sanie zaprzężone w dwa białe konie. Powoli skierowali się w ich stronę. Weszli na sanie i pomknęli w głąb lasu.
Ta spędzili cały dzień.
Mieli sile żeby być naprawdę wolni zakochani, zaufani, nieostrożni**
Wieczorem kobieta zrobiła kolacje. Przy świecach i z grzanym winie świętowali Boże Narodzenie. Później były prezenty. Siedzieli przy choince. Ostrożnie otworzyła małe pudełeczko. Wypadł z niego piękny wisiorek. Spojrzała na ukochanego i uśmiechnęła się. Zawieszka w kształcie smoka. Symbol tego kim był jej ukochany. Z tyłu małe wygrawerowane ”M”…… Później stali wpatrując się w gwiazdy. Przez cały czas ich pobytu w górach magiczny aparat robi im zdjęcia. Na pamiątkę. Wtedy spostrzegła spadającą gwiazdę. Jej życzenie było banalne. Prosiła by był z nią już zawsze….
Trochę wspomnień tamtych dni
Biała zima ja i ty
Biała zima ja i ty
Jakie życzenia potrafią być bolesne. Po jej policzkach płynęły łzy mocząc zdjęcia. Całe te wspominania lepiej żeby nigdy nie powracały. Nie potrzebowała tego. Tylko po co w takim razie otwierała szufladę? Zezłoszczona chwyciła wszystko w ręce z zamiarem schowania tego wszystkiego z powrotem. Wtedy przed jej nogami upadł list. List od niego. Nie wiedziała, który to był list. Schyliła się i otworzyła. Kolejna gorzka łza popłynęła na jej blade twarzy. Już wiedziała co trzyma przed sobą. To był ten list, który wszystko zmienił list, którego nigdy wolałaby nie dostał. Ponownie usiadła na podłodze i zaczęła czytać. Czytać jedne z najbardziej bolesnych słów jakie w życiu były skierowane w jej stronę.
"Zostaniemy przyjaciółmi tak się mówi
Jeszcze raz zasmakujemy namiętności"
Jeszcze raz zasmakujemy namiętności"
Droga Hermiono!
Nie wiem jak pisać do Ciebie tak bolesne słowa. To co nas łączyło było czymś wyjątkowym, niestety nie jestem pewien czy aby na pewno powinnyśmy dalej ciągnąć to co zaczęli. Zostańmy przyjaciołmi. Tak chyba będzie lepiej dla wszystkich. Wiesz o tym, ze mój ojciec za niedługo wychodzi z Azkabanu. Nie powinniśmy ryzykować życia. Tak Hermiono życia. Oboje wiemy, ze mój ojciec nie dopuści do tego byśmy byli razem.
Nie wiem jak pisać do Ciebie tak bolesne słowa. To co nas łączyło było czymś wyjątkowym, niestety nie jestem pewien czy aby na pewno powinnyśmy dalej ciągnąć to co zaczęli. Zostańmy przyjaciołmi. Tak chyba będzie lepiej dla wszystkich. Wiesz o tym, ze mój ojciec za niedługo wychodzi z Azkabanu. Nie powinniśmy ryzykować życia. Tak Hermiono życia. Oboje wiemy, ze mój ojciec nie dopuści do tego byśmy byli razem.
Nawet nie wiesz ile bólu sprawiają m te słowa.
Na zawsze twój Draco.
Ciche rwanie papieru poniosło się po pokoju. Hermiona w przypływie złości przerwała niechcący list. Spojrzała przez zapuchnięte powieki na kartkę po czym wyjęła różdżkę i szepcąc ciche ”Reparo” naprawiła list. Nie chciała tego niszczyć. Sama nie wiedziała dlaczego, ale chciała mieć po nim chociaż tyle. Westchnęła cicho. Wzięła ze stolika swoją czekoladę, która zdążyła już ostygnąć i podeszła do okna. Myślami była teraz przy Harrym, Ginny, Renie i Lavender. Pomyślała jak cudownie by było gdyby i ona miała taka cudowną rodzinę jak oni. Zazdrościła im to było pewne, ale jednoczesne cieszyła się z ich szczęścia. Jej szczęście prysło wtedy gdy widziała go ostatni raz. Kolejne wspomnienia przeleciały jej przed oczami.
Była w pięknym hotelu. To właśnie tutaj umówiła się z Draco po tym jak dostała od niego ten bolesny list. Właśnie recepcjonistka mówiła jej, ze ma udać się do pokoju 416 w którym czekał na nią Malfoy Weszła powoli do windy naciskając na przycisk siódmego piętra. Gdy winda stanęła, kobieta wolnym krokiem podążyła do owego pokoju. Nie pukała. Po prostu uchyliła drzwi i weszła do środka. Czekał już na nią. Popijając Ognista popatrzył w jej stronę. Jego oczy nic nie okazywały. Zabolało ją i to bardzo. Podeszła do niego bliżej. Nic nie mówili, nie potrzebowali slow. Zaczęli się namiętnie całować powoli kierując w stronę sypialni. Wiedziała, ze to ostatni raz kiedy jest w jego ramionach. Chciała zapamiętać każdy jego gest, każdą rysę na jego twarzy.
Uczę się ciebie na pamięć
niecierpliwymi palcami, rozpaczliwie na pamięć
Szeroko zamkniętymi oczami czytam zachłannie od nowa
Całego zdanie po zdaniu
niecierpliwymi palcami, rozpaczliwie na pamięć
Szeroko zamkniętymi oczami czytam zachłannie od nowa
Całego zdanie po zdaniu
Powoli pozbywali się ciuchów i znaleźli na łóżku. Każdy gest, każdy pocałunek był dla niej jak ukucie. Mimo przyjemności jaka przy tym towarzyszyła ciągle czuła, ze dzieje się to ostatni raz. Po niedługim czasie stworzyli jedność oddając przy tym wszystkie targające nimi uczucia. Po wszystkim oboje usnęli wtuleni w siebie jak nigdy. Po krótkim czasie Hermiona obudziła się pierwsza. Spojrzała na ukochanego jak spokojnie spał. Nie potrafiła zostać w tym pokoju. Nie chciała patrzeć jak się budzi. Wolała zapamiętać go takim jak był. Ciepłym i czułym. Powoli wyszła z łóżka sprawdzając czy aby przypadkiem Draco się nie obudził. Pozbierała swoje rzeczy i szybko się ubrała. Spojrzała po raz ostatni na śpiącego mężczyznę. Nie wiedziała dlaczego, ale jakaś siła sprawiła iż wyczarowała kawałek pergaminu i pióro. Podeszła do stolika i napisała kilka słów. Kilka dość ważnych słów.
Kiedyś z tłumu krzyknie ktoś
Patrzcie ona chyba trzyma broń!
Padną strzały i tak zabije miłość
Czy chcesz by właśnie tak to się skończyło?***
Patrzcie ona chyba trzyma broń!
Padną strzały i tak zabije miłość
Czy chcesz by właśnie tak to się skończyło?***
Domyślam się, że tak.
Żegnaj Draconie.
Na zawsze twoja Hermiona.
Po napisaniu listu zostawiła kartkę na poduszce i już nie patrząc na niego po prostu wyszła. Przemierzając korytarze hotelu po jej twarzy zaczęły spływać błyszczące kropelki. Ludzie patrzyli na nią ze smutkiem. Lecz nikt nie odważył się zapytać co się jej stało. Gdy była już przy drzwiach obejrzała się w stronę recepcji. W jej kierunku patrzył nie kto inny jak sam Lucjusz Malfoy. Jego złośliwy uśmiech był jak ostrze wbite w serce. Wyszła z hotelu i skierowała się w stronę pustej uliczki. Stamtad teleportowała się w prost do domy Potterów. Z płaczem wpadła w ramiona swojej przyjaciółki.
A wspomnienia ukołyszą nas do snu
Przecież to co najpiękniejsze nie trwa wiecznie
Przecież to co najpiękniejsze nie trwa wiecznie
No właśnie nic nie trwa wiecznie. Ona o tym doskonale wiedziała. Od tamtego czasu już więcej go nie spotkała. Zostały jej jedynie wspomnienia tego co było i co utraciła bezpowrotnie. Gdyby nie pomoc Gin raczej nie otrząsnęła by się po tamtych wydarzeniach. Do dziś jest jej za to wdzięczna. Niestety nigdy nie wyjawia przyjaciółce faktu iż nadal kocha tego cholernego arystokratę. Każdego dnia czeka, że może jedna wróci i powie, ze jeszcze wszystko się ułoży, ze znów będą razem. Ona nie traciła nadziei. Tylko zastanawiało ją co się z nim przez ten długi czas działo. Miała właśnie iść do sypialni gdy dobiegły ją odgłos stukania w szybę. Otworzyła okno, a do pokoju wpadła czarna jak węgiel sowa. Kobieta odebrała od niej list. Zdziwiła się, ze sowa nie poczekała na odpowiedz ponieważ od razu wyleciała. Powoli rozdarła kopertę, a z niej wyjęła wycinek z Proroka Codziennego i kawałek pergaminu. Zamarła widząc co znajduje się na wycinku z gazety. Wielki tytuł głosił ”Najmłodszy potomek rodu Malfoyow ze swoja młodą żoną Izabell”. Hermiona nawet nie zamierzała czytać tego co było dalej. Spojrzała jedynie na zdjęcie zamieszczone poniżej. Młoda para uśmiechała się wesoło i spoglądała na siebie. Ból jaki poczuła kobieta na ten widok był niedopisania. Spojrzała teraz na pergamin dołączony to wycinku.
Mam nadzieje, że wreszcie zrozumiałaś że nic nie znaczyłaś dla mojego syna szlamo.
Ta twoja miłość była po prostu żałosna.
Możliwe, że kiedyś Dracon czul coś do ciebie, ale wątpię by było to coś prócz pożądania.
Mam nadzieje, ze podoba ci się moja śliczna, czysto krwista synowa?
Pamiętaj byłaś jego zabawką. Kolejną zabawką!!
Ta twoja miłość była po prostu żałosna.
Możliwe, że kiedyś Dracon czul coś do ciebie, ale wątpię by było to coś prócz pożądania.
Mam nadzieje, ze podoba ci się moja śliczna, czysto krwista synowa?
Pamiętaj byłaś jego zabawką. Kolejną zabawką!!
Lucjusz Malfoy
Twój kat!!
Twój kat!!
Po policzkach Hermiony lał się strumień łez. Teraz już zrozumiała.
Została obdarta ze złudzeń.
Została obdarta ze złudzeń.
Moje serce jest jak ognia żar
Moje słowa są jak wiatru szept
Szkoda, że dopiero teraz wiem,
Że nie warto jest kochać za dwoje
Moje słowa są jak wiatru szept
Szkoda, że dopiero teraz wiem,
Że nie warto jest kochać za dwoje
* Cały tekst jest pisany przy piosence ”Trochę wspomnień tamtych dni” zespołu Łzy.
Wszystkie teksty pisane różową czcionką są tekstem owej piosenki.
** Tekst piosenki ”Młode wilki 5” zespołu Verba.
*** Tekst piosenki ”Oczy szeroko zamknięte” zespołu Łzy
Wszystkie teksty pisane różową czcionką są tekstem owej piosenki.
** Tekst piosenki ”Młode wilki 5” zespołu Verba.
*** Tekst piosenki ”Oczy szeroko zamknięte” zespołu Łzy
~*~*~*~*~*~
Nad ranem gdy słuchałam piosenki o której mowa w opowiadaniu naszła mnie jakaś dziwna wena.
Musiałam po prostu napisać takie opowiadania.
Nad ranem gdy słuchałam piosenki o której mowa w opowiadaniu naszła mnie jakaś dziwna wena.
Musiałam po prostu napisać takie opowiadania.
Haha
OdpowiedzUsuń"Lucjusz Malfoy
twoj kat"
Hahha doobre !!! Czekam na rozdzial
Smutne ;( Na prawde... nie pisz tak wiecej !! Placze przy tym....
OdpowiedzUsuńKurde . . . Placze przy tym ;(
OdpowiedzUsuńSwietne. Smutne ach... czemu smutne w walentynki ??
Smutne i świetne . Uwielbiam takie opowiadania .
OdpowiedzUsuńAch, ja tez.
UsuńDziekuje ;*
Kochana To Jest Śliczne ; **
OdpowiedzUsuńPopłakałam Się ... ; (
http://lostqinqlife.bloog.pl/ - Zapraszam ;D
Przeczytałam wszystkie rozdziały, ale to ta miniaturka podbiła moje serce. Cudownie piszesz. Czekam na rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
UWIERZ, moje też!!! Zawsze gdy ją czytam płacze!! Ma coś w sobie ;)
UsuńJeej. Miniaturka wzruszajaca .... placze !! Swietna xd
OdpowiedzUsuńOkropnie smutne szczegolnie mysl, ze Draco mogl nie kochac Hermiony... W kazdym razie piekny prezent na walentynki : )
OdpowiedzUsuńPlacze. To podbilo moje serce ;( seeerio !!
OdpowiedzUsuń;(
OdpowiedzUsuńMusialas ?? Placze przez cb ;(
OdpowiedzUsuńPopłakałam się przy tym :* Duże wrażenie zrobiło.. I smutne jest to że Draco ją tak zostawił..:( Nienawidzę tego Lucka ;/! Fantastycznie piszesz, pamiętaj! <3 czekam na kolejny rozdział i 2 część :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :* M.
Drugą część czego ? To miniaturka. Na tym koniec ! Mam jeszcze jedną Moją na prawdę PIERWSZA i nie chce jej publikować. Nie zbyt ją lubię. Ale jeśli bd chcieli miniaturki to innego wyboru nie bd miała ! :)
UsuńJeeej ! Świetny prezent .. Taki smutny i miłosny! Szkoda, że on jej nie kocha ! To dla mnie jest nie do przyjęcia ! ;(
OdpowiedzUsuńPopłakałam się na koniec... Ale robawiło
OdpowiedzUsuń" Lucjusz Malfoy
Twój kat !!"
Jak to brzmi ! Haha ! Ale i tak płaczę !
Kat ! Musiało byc takie smutne? Szczęście ze mnie uszło ! ;( No ej ! ;(
OdpowiedzUsuńNo ej ! ;( Czemu nie są razem, a myślałam, iż bd Happy End ! :(
OdpowiedzUsuńGłupia xd ;p
Lol, Krótka i smutna ;( Ale świetna !!
OdpowiedzUsuńTeż pisałaś to pod załamaniem sercowym? Zółw. Walentynki są bleee
Kiedy rozdział? Miał być rozdział a nie miniaturka ! Aww Ale to piękne, smutne i świetne !! :D
OdpowiedzUsuńZasypiam, myśląc o tym jak.... Haha ! Mogłabyś zrobić cz2 Że ona bierze się w garść i do niego pisze list!! I na końcu są raaazem !! Ale mniej opisów mogłoby być ! ;)
OdpowiedzUsuńBd 2 częśc? Chce by był Happy End ! ;)
OdpowiedzUsuńoch.... ;( łezka !! (_>
OdpowiedzUsuńlol, Świetnie to wymyśliłaś ! :d
OdpowiedzUsuń;( :(
OdpowiedzUsuńCudowne , aż się popłakałam troszeczkę przez to :D MAm nadzieje że jeszcze kiedyś wrzucisz inną miniaturkę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
ładne :c łezki mi poleciały :/
OdpowiedzUsuńtylko dlaczego ta historia skończyła się smutno? na litość boską, dzisiaj walentyki a ja przez ciebie płacze..
następna miniaturka ma być ze szczęśliwym zakończeniem, bo inaczej znajde cię i pobije łyżeczką do herbaty xd
wrr!
Pozdrawiam M.
Haha.. Następna miniaturka będzie wręcz cudowna !! zakończenie będzie Wesołe ! Pracuję jeszcze nad nią trochę ! xd
UsuńNie rozumiem dlaczego usunęłaś mój komentarz przecież napisałam prawdę że ta miniaturka była zamieszczona na innym blogu i to już z ponad rok temu (jak nie więcej) a skoro jesteś jej autorką to nie musisz usuwać takiego komentarza. Dlatego zamiast miniaturki poproszę o nowy rozdział :)
UsuńOch, wybacz. Czasem mam tak, iż niektóre komentarze mi się usuwają ;) Mam coś nie tak z komputerem. Przepraszam, moja wina xd
UsuńLucjusz Malfoy - twój kat, ależ to podłe! Miniaturka oczywiście na plus, chociaż bardzo smutna. Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńVinetiia
Cóż ja mogę dodać?
OdpowiedzUsuńBoże Święty jesteś genialna!
Płakałam jak głupia. :<
A ten "kat" był świetny...
Czekam na rozdział i
Zapraszam na nowy rozdział...
http://sevmionelove.blogspot.com/2013/02/rozdzia-35.html
Zajebiste !! Płaczę ;(
OdpowiedzUsuńZostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Jeżeli jesteś zainteresowana pytania znajdziesz na moim blogu - http://hermiona-and-draco-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń:)
Ekhem, nie widzicie zakładki spam ? Ale dziekuję ;p
UsuńZostałaś (również )przeze mnie nominowana do Liebster Award. Jeżeli jesteś zainteresowana pytania znajdziesz na moim blogu : http://hermionalovedraco.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńEkhem, nie widzicie zakładki spam ? Ale dziekuję ;p
UsuńŚwietna miniaturka ! Ech.. Szkoda, że nie rozdział! Dodaj rozdział! No bo już dawno nie dodałaś nic ;(
OdpowiedzUsuńCholera. Poryczałam się. Nawet nie mam pojęcia, czemu. Nigdy nie płakałam przy takich tekstach. Może to z niewyspania... Pisz dalej, dobrze Ci to idzie. Ja weszłam tylko jednorazowo. Swoją drogą, Ciastko było lepsze od Irytka. Przynajmniej wg mnie... Teraz raczej nie wyduszę z siebie nic pozytywnego. No nic, idę po kolejną paczkę chusteczek. Głupie hormony(?).
OdpowiedzUsuńZapraszam jeśli ktoś lubi czytać Dramione :)
OdpowiedzUsuńhttp://dm-hg-love-is-everything.blog.onet.pl/